Ćwiczyłyśmy sobie z Mochą leg vaulty. Od dłuższego już czasu, trzeba przyznać, była to druga frizbowa figura za którą się w ogóle zabrałyśmy (pierwszy był over). Zaczęło wychodzić to całkiem fajnie, chociaż nie od razu. Muczi jakoś trudno było zrozumieć, że żeby dosięgnąć dysku musi się wspomóc moją nogą- przecież ona doleci, rozciągnie fałdy lotne jak polatucha i doszybuje tam bez problemu. Udało...