18 lip 2014

Obi tak to robi

...że aż chce się więcej !

Nigdy nie widziałam Muciafona w tym sporcie, bo wymaga olbrzymiego skupienia przez nieporównywalnie dłuższy czas niż inne, które wypróbowaliśmy i przy których już mamy problemy ze skupieniem. Okazuje się jednak, że zamiast kolejnych frustracji obi proponuje nam rozwiązania, i to takie, które przynoszą efekty już po pierwszym zastosowaniu.
Ponownie przekonuję się też, że silne podstawy to..cóż, podstawa - do dalszej pracy i nie ma co ich omijać. Ja akurat na prawdę lubię na spokojnie wszystko przerabiać i ani trochę nie ciągnie mnie do przyspieszania czy ulepszania wszystkiego na raz. Tym bardziej, że nasza przygoda z obedience, choć owocna, najpewniej będzie brutalnie przerwana przez powrót do rzeczywistości zwanej przez wielu najtrudniejszym rokiem na weterynarii.
Cóż, przekonamy się, jeśli rzeczywiście tak jest przynajmniej będzie to oznaczać, że potem już z górki..
Mimo wszystko bardzo cieszę się z tych zajęć i uważam je za na prawdę wartościowe. To zupełnie co innego niż gdy samemu mając mgliste pojęcie o tym jak coś powinno wyglądać i o co w ogóle chodzi próbuje się to przepracowywać z psem. A tutaj jedna celna wskazówka od razu nakierowuje nas na właściwe tory. Pracujemy cały czas nad samokontrolą, czytelnością komend, kontrolą pobudzenia i prawidłową zabawą, a to wszystko przyda nam się nawet jeśli nie do samego obedience to już jak najbardziej do agility i frisbee, w których też nieśmiało działamy.

Trochę pseudo-obi Bisibonów (zdjęcia autorstwa Zuzanny Bzdręgi) 






Jezusie słodki, targetuję !













 Łapą ! Koniecznie !

















No, dobra nie łapą, ale nie schodzę !

















Ok, zeszłam, ale daję z siebie wszystko !













Wszystkoo !!
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz