7 mar 2015

Dbaj o łapki swoje-czyli lutowy update weterynaryjny

Tak, luty upłynął pod znakiem 4 łapek i to bardzo dosłownie. Na szczęście aspekt weterynaryjny nie dotyczył mojego własnego psa, a jedynie teorii i praktyki w dziedzinie ortopedii.
Skoro temat praktyk naruszyłam już tutaj uznałam, że warto go pociągnąć, zwłaszcza, że mnie przygody te pochłaniają bez reszty, a i kogoś mogą zaciekawić.

Zaczęło się od konferencji chirurgiczno-ortopedycznej w Warszawie pod koniec stycznia.



Szeroko przedstawione zostały pierścieniowe i liniowe stabilizatory zewnętrzne stosowane przy trudnych złamaniach. Nikomu oczywiście nie życzę konieczności podziwiania tego cuda, ale rzeczywiście jest to magia, i to magia bardzo skomplikowana. Taki stabilizator przenosi na siebie siły działające normalnie na kończynę, co odciąża ją i umożliwia zrośnięcie złamania. Stabilizator sam aktywnie oddziałuje też na kość utrzymując ją w pożądanej pozycji zapewniającej równe ustawienie jej fragmentów. Prawidłowe ustawienie tego urządzenia wymaga świetnej znajomości anatomii i fizjologii, skomplikowanych obliczeń i wizualizacji oraz dobrze rozwiniętej wyobraźni. Ja słuchając tylko o tym i starając się nadążać czułam, że mój mózg zawiesza się próbując wyobrazić sobie oddziaływanie wszystkich tych sił w trzech wymiarach. Ale zdecydowanie jest do czego dążyć i o czym myśleć.

Gdzie tkwi haczyk? Oczywiście w cenie. Zasłużona czy nie, wysokość zapłaty za zabieg i długą opiekę pooperacyjną dla wielu byłaby nie do przeskoczenia.

Z tematów może bardziej przyziemnych, ale na pewno nie mniej ciekawych wysłuchałam wykładu o ważności walki z bólem. Temat bólu, jego oceny i metod zwalczania jest wciąż traktowany troszkę po macoszemu nawet w medycynie człowieka, a co dopiero w weterynaryjnej. Każdy chyba zetknął się ze stwierdzeniem, że "musi trochę poboleć", a nawet, że jest to zdrowe. W przypadku zwierząt o wiele częściej słyszymy, że:
-"ból jest korzystny, ponieważ ogranicza aktywność"
-"Analgezja ukrywa pogorszenie stanu klinicznego"
-"Zwierzęta odczuwają mniejszy ból niż ludzie"
Tymczasem podczas konferencji przedstawiona została cała lista argumentów świadczących o tym, że niekontrolowany ból niesie ze sobą szereg niebezpiecznych dla zdrowia konsekwencji i ignorowanie go nie powinno być usprawiedliwiane. 

Z wielką przyjemnością słuchałam o metodach oceny bólu u zwierząt. Dla psów istnieją specjalnie skomponowane skale oceny bólu oparte zarówno na obiektywnych pomiarach (tętno, poziom kortyzolu, ciśnienie krwi) jak i subiektywnych ocenach (reakcja na głos, postawa, wyraz twarzy itd) Dla oceny bólu u kotów nie ma jeszcze tak dobrze opracowanych formularzy, natomiast zostały scharakteryzowane zmiany w wyrazie twarzy i postawie związane z bólem. Co naprawdę imponujące, autorzy skupili się na takich zmianach jak marszczenie brwi, ściskanie oczu czy kąt pomiędzy brwiami, pochylenie uszu... W związku z tym, że kot zwykle zrobi wszystko aby nie okazać słabości potrzeba dużej wprawy w ocenie jego bólu.

W lutym miałam też przyjemność odbywać praktyki w jednej z, nie tylko moim zdaniem, najlepszych przychodni w trójmieście. 
Tam też trafiły się bardzo ciekawe przypadki ortopedyczne, jak zabieg na więzadło krzyżowe przednie u 60 kg. owczarka podhalańskiego. Pierwszy raz mogłam zobaczyć to więzadło znane opiekunom części psów z bardzo ponurej strony. Mogłam obejrzeć sobie też zwyrodniałą chrząstkę stawową i jest to widok, którego prędko nie zapomnę. Zupełnie inaczej jest czytać o czymś, nawet w najlepiej ilustrowanych podręcznikach, niż widzieć to na własne oczy. Trafił się też York z połamanymi wszystkimi kośćmi śródstopia (dosłownie mikrochirurgia) oraz Whippet ze złamaniem kości przedramion w obu łapach. 

Cicho i egoistycznie cieszę się, że przynajmniej waga mojego psa plasuje go w przedziale nie narażonym na urazy.

I to by było na tyle, podsumowując całość- nie łammy się :)







Share:

1 komentarz:

  1. No patrz, a ja sądziłem, że Gucio ma mordkę/pyszczek. A tu się okazuje, że także twarz. Zresztą tak bardzo mnie to wcale nie zdziwiło. Sam jestem zwolennikiem tezy, że "pies też człowiek".. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń